Chociaż dla wielu Polaków
kulminacją zajadłej rywalizacji polsko-szwedzkiej w epoce nowożytnej był równie
sławetny co niszczycielski Potop, to nie jest to prawdą. But szwedzkiego
żołdaka ponownie podeptał Rzeczpospolitą zaledwie pół wieku później – i to nie
mniej dotkliwie. Polska i Litwa stały się bowiem wtedy główną areną wielkiego
konfliktu, jakim była trzecia wojna północna, zwieńczona słynną bitwą pod
Połtawą 1709 roku.
Synowie Izraela
![]() | ||
Geniusz wojenny króla Karola XII przekształcił dla Szwecji Wielką Wojnę Północną z defensywnej w ofensywną |
Dla Szwecji nowy konflikt
rozpoczął się szokiem – na tronie zasiadał zaledwie 17-letni Karol XII, Dania
zdradziecko zajęła holsztyńskie twierdze, natomiast Rosja, Saksonia i Prusy
ostrzyły sobie zęby na bałtyckie posiadłości Szwedów. Niedoceniany i
bagatelizowany król Karol okazał się jednak geniuszem wojny, który powiódł
swoje wojska ku wielkim zwycięstwom. Nic więc dziwnego, że szybko zaczęto
przypisywać kampanii znaczenie religijne, a Szwedów ogarnęła religijna ekstaza.
Sam król wierzył, że jego wojska zostały wybrane przez Boga, by zesłać krwawą
zemstę na wszystkich odstępców i grzeszników. Pastor Westerman toczył słodkie przesłanie
w chętne uszy zebranych na mszach polowych żołdaków, a jego kolega po fachu
przepowiedział: RUSSA to odwrotnie ASSUR – i tak jak Izraelici mieli w
Asyryjczykach odwiecznego wroga, tak przeznaczeniem Szwedów jest wojna z Rosją.
Do Boga wojsko modliło się słowami: „wrogowie nasi muszą widzieć, że Ty, Boże,
jesteś z nami i walczysz po naszej stronie”. Ten podniosły nastrój miał
oczywiście swoją ciemną stronę. Biblijne przykłady bezlitosnej zemsty
Izraelitów na ich wrogach legitymizowały wszelkie zbrodnie szwedzkiej armii,
zaś duchowni wprost zachęcali żołnierzy do mordowania i siania pożogi w imię
Wszechmogącego. Okazje ku temu były już na wyciągnięcie ręki.
Przerażenie
na Kremlu
Pierwsza krwawa ofiara, jaką
wojsko szwedzkie złożyło Bogu, miała miejsce pod Fraustadt (Wschową). W okolicy tego położonego
na zachodnich rubieżach Rzeczpospolitej miasteczka odbyła się 13 lutego 1706
roku bitwa między wojskami Karola XII a oddziałami sasko-rosyjskimi. Zwycięscy
Szwedzi darowali łaskawie życie leżącym u ich stóp Sasom, jednak Rosjanie nie
mieli tyle szczęścia. Dowodzący feldmarszałek Rehnsköld polecił swoim
podkomendnym zapędzić jeńców w jedno miejsce, a następnie ich zmasakrowano.
Rozstrzeliwani i kłuci bagnetami Rosjanie próbowali w panice przewracać swoje
kurtki na lewą stronę, by za sprawą ich czerwonej barwy uchodzić za Sasów –
jednak podstęp się nie udał. Ponad 500 ofiar tej masakry stworzyło przerażający
stos ciał, wysoki na trzech mężczyzn. To była tylko zapowiedź marszu śmierci,
jaki Szwedzi zamierzali podjąć w swojej ekspedycji na wschód.
Rzecz jasna, nawet władca tej rangi co Piotr
Wielki był wstrząśnięty. Z Moskwy zaczęli wyjeżdżać cudzoziemcy, natomiast
dwory Europy wieściły rodzącej się potędze rosyjskiej szybki kres. Podczas
wojny 30-letniej mężczyźni zdolni do walki unikali za wszelką cenę poboru do
wojska, natomiast teraz nawet górnicy i robotnicy zasilali „na ochotnika”
szwedzką armię, która szybko osiągnęła zawrotny rozmiar 44 tysięcy żołnierzy. Na
wschód ruszali masowo śmiałkowie, którzy chcieli się – mówiąc kolokwialnie –
nachapać. Byli pełni nadziei, ponieważ żołd był wypłacany regularnie, nie
brakowało też zapasów. To, rzecz jasna miało się wkrótce zmienić, lecz póki co
car drżał przed tą siłą. Rozpaczliwe propozycje pokojowe były słane jedna po
drugiej, z rozbawieniem i poczuciem wyższości zbijane przez ambitnego Karola
XII. Król, który właśnie upokorzył Sasów, miał wielkie plany – chciał
zdetronizować Piotra Wielkiego, a wśród kandydatów na zastąpienie go na tronie
widział między innymi... Jakuba Ludwika Sobieskiego, Fanfanika!
![]() |
Carski ambasador Andrzej Matwiejew posunął się do dalekich obietnic, byle uzyskać poparcie Anglii dla Rosji |
Car jednak nie rezygnował, starając się
wybłagać u europejskich dworów choćby mediacje. Rosjanie jednocześnie próbowali
przypodobać się Turkom, Habsburgom, Prusom i Francji, jednak wszystkich
ambasadorów carskich przebił Andrzej Matwiejew. Próbując przekonać do
rosyjskich racji królową Anglii Annę posunął się nawet do obiecania faworytowi,
księciu Marlborough, tytułu księcia kijowskiego, włodzimierskiego lub
syberyjskiego, a także pokaźnej wielkości rubin i Order św. Andrzeja. Wszystko
to jednak nie zdało się na nic.
Wróg u bram
W sierpniu 1703 roku spłonęło
pierwsze miasto na polskiej ziemi, Nieszawa. Położony w pobliżu Torunia dom
słynnego przywileju Kazimierza IV zawinił królowi Karolowi tym, że w okolicy
dokonano napadu na szwedzki oddział. Mieszkańców powieszono. Rosjanie również
rzecz jasna nie próżnowali – zatruwano studnie, palono wsie, byle tylko
utrudnić przemarsz wrogowi. Rzeczpospolita stała się areną dla wyjątkowo
brutalnej rozgrywki między wielkimi władcami – Karolem XII oraz carem Piotrem:
a zatem między młotem a kowadłem. W Żółkwi odbyła się rada generalna z udziałem
rosyjskiego hospodara, o której celu w swoim Dzienniku władca wypowiada się w
ten sposób: „czy walczyć z nieprzyjacielem w Polsce, czy przy swoich
granicach... Postanowiono, aby nie walczyć w Polsce, gdyż jeśli doszłoby do
jakiegoś nieszczęścia, trudno by dokonać rejterady. Dlatego zdecydowano walczyć
przy swoich granicach, jeśli tego potrzeba będzie wymagać; w Polsce zaś nękać
nieprzyjaciela na przeprawach, szarpaniną, utrudnieniem dostaw prowiantu i
furażu”. Tak zwanemu planowi żółkiewskiemu, który w praktyce zakładał
uczynienie z Rzeczpospolitej pustkowia uniemożliwiającego Szwedom marsz wgłąb
Rosji, przyklasnęli nawet polscy senatorowie przeciwni Leszczyńskiemu.
![]() |
Szwedzkiej armii daleko było do statusu wybawców |
Rosjanie walczyli ogniem z ogniem
– generał Szeremietiew chwalił się tysiącami uprowadzonych mężczyzn, kobiet i
dzieci, a nadto koni i bydła. Wszystko, czego nie dało się poprowadzić ze sobą,
palono i zabijano. Praktycznie rzecz biorąc niewolnicy rozpoczęli niebawem służbę
u rosyjskich panów, lub zostali sprzedani Tatarom i Turkom. Drogi i mosty
niszczono, wreszcie planowano utworzyć istną strefę śmierci – wzdłuż rosyjskiej
granicy miał „powstać” obszar pozbawiony zarówno żywności, jak i ludności. Kto
wie, ile z niego udałoby się zrealizować, gdyby nie szaleńczy pościg szwedzki –
Rosjanie mieli czas palić tylko wsie znajdujące się bezpośrednio przy
najbardziej ruchliwych drogach. Jednak ciężko mówić o Szwedach jak o
wybawcach...
Karol XII powiedział wprost: jego
armii ma nie brakować niczego, natomiast kraj, który ją żywi „może sobie
cierpieć, ile tylko chce”. Przemocą odbierano zapasy, a nawet gdy chłopi
próbowali je chować, to Szwedzi mieli swoje sposoby na odkrycie cennych
skrytek. Wieśniacy byli święcie przekonani, że stoją za tym czary!
![]() | |
Zamieszkujący Puszczę Zieloną i Puszczę Białą Kurpiowie stawili najeźdźcom największy opór i ponieśli największe straty |
Wreszcie okrutna polityka wobec
ludności cywilnej przyniosła swoje rezultaty – przeciw Szwedom zaczęła działać
istna partyzantka. Najbardziej we znaki dali się Kurpiowie, prowadzący
prawdziwą wojnę z najeźdźcą. W jednej z potyczek na Mazurach, na które Szwedzi
wtargnęli zimą 1707 roku, o włos od śmierci otarł się sam król Karol! Nie
zmusiło to jednak „bożych bojowników” do refleksji, a tylko wzmocniło ich
determinację i doprowadziło do krwawych odwetów. Wrogowie musieli wiedzieć, że
jeśli sprowokują wojsko, to nie oszczędzony zostanie nikt. Akcje pacyfikacyjne
przypominały te znane nam z czasów II wojny światowej – wybijano do nogi całe
wioski, łącznie z kobietami i dziećmi. W lasach mordowano – winnych czy
niewinnych – wszystkich mężczyzn powyżej 15 roku życia. Torturami wydobywano od
Kurpiów informacje na temat tego, gdzie ukryli jedzenie. Urywano im palce za
pomocą cyngli pistoletów, zaciskano na głowie opaski aż do momentu gdy oczy
wychodziły na wierzch. Chłostano dzieci, tylko po to by ich rodzice zdradzili
Szwedom potrzebne im informacje. Bestialstwo armii szwedzkiej osiągnęło na
Mazurach swoje apogeum. Cytowany przez Petera Englunda, autora książki
„Połtawa” Nils Gyllenstierna we wspomnieniach opisał te dni słowami: „Wielu
ludzi zostało zmasakrowanych, kraj został spalony i spustoszony, więc sądzę, że
ci, co przeżyli, nie tak prędko zapomną Szwedów”.
Kara
Wkrótce jednak wybrańcy, za
jakich uważali się Szwedzi, zaczęli sami odczuwać trudy wojny. Trzeba bowiem
wiedzieć, że bardzo długo nie tylko generałowie, ale i prości żołnierze Karola
XII uważali wojnę za doskonały środek w drodze do awansu społecznego,
dorobienia się, a nawet uporządkowania społeczeństwa. Gustaw Bonde miał
powiedzieć:
"w czasie minionych wojen wielu żołnierzy na coś się przydało, czegoś się nauczyło i mogło utrzymać rodzinę, zamiast siedzieć w domu i głodować."
![]() |
Chociaż Szwedzi utracili pod Połtawą swoje imperium, długo jeszcze z rozrzewnieniem wspominali dawne wojny |
Ten ucywilizowany obraz wojny, akceptowanej i wręcz wielbionej
utrzymywał się jeszcze przez dobry kawałek XVIII wieku – gdy wspominano rzewnie
podboje i łupy szwedzkiego imperium.
Jednak w rzeczywistości daleko
było wojsku do stabilizacji i uporządkowania. Co naturalne, za żołnierzami
ciągnęły hordy prostytutek, ale nawet one nie wystarczały na bujne potrzeby
żołdaków. Oddawano się nie tylko karanymi śmiercią związkom homoseksualnym, ale
nawet zoofilii – karanej śmiercią potrójną (przez powieszenie, nadzianie na pal
i ucięcie głowy). Wkrótce żołnierzom zaczął dokuczać także głód. Wyniszczona
ich przemarszem i wojną Rzeczpospolita nie była w stanie dać im już niczego
poza słabo wyrośniętym i kiepskiej jakości zbożem, z którego powstawał czarny
jak smoła chleb. Chorzy i niedożywieni „boży bojownicy” nie marzyli już o
bogatych łupach, a o porządnej strawie, jak za dobrych dni w Saksonii. Morale
upadało – wielu żołnierzy nie widziało domu od lat, a niekończące się pasmo
wojen wciągało ich coraz bardziej w nieprzebrany i coraz bardziej przerażający
wschód. Narzekano, że trzema lekarzami w wojsku jest wódka, czosnek i wreszcie
śmierć. Myśliwi stali się zwierzyną.
Kres temu wszystkiemu przyniosła
wreszcie bitwa pod Połtawą. Szwedzka potęga została złamana, by już nigdy się
nie odrodzić. Jej miejsce zajęła Rosja, jednak poczynania tego imperium to już
inna historia...
BIBLIOGRAFIA:
- ENGLUND Peter, Połtawa, Wydawnictwo Finna
- KONSTAM Angus, Poltava 1709: Russia comes of age, 1994
- SERCZYK Władysław
Andrzej, Połtawa 1709, 2004
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz